Tytuł

♥ "Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk ♥ - recenzja + KONKURS z W.A.B. [WielkiBuk.com]. W wolnym czasie polecamy wam, do poczytania i posłuchania.

Statystyka

Liczba odsłon 1812 oraz ocena 139. Zobacz też, http://naukaplywaniazgierz.pl/, czy mają rację.

Długość

Czas trwania w sek/min: 5m 57s


Komentarze

- Komentarze innych osób dotyczących książki, lub też zobacz, posłuchaj i sam oceń czy warto..
- Moją ulubioną polską legendą jest Lajkonik :)
Wszystko zaczęło się w przedszkolu kiedy to występowałam jako tytułowy "Lajkonik". Występ wspominam ze śmiechem ale i sentymentem, który pozostał do dnia dzisiejszego :)
- przecztałam i nie mogę soe doczekać kolejnej części. :(
- A ja z przyjemnością wracam do "Pana Twardowskiego".
- Co za powiew świeżości. Pierwszy raz spotkałem się z taką ciekawą interpretacją rzeczywistości. Ciekawe rozwiązanie, aż nie mogę doczekać się szczegółów zawartych w książce.
Przechodząc do konkursu. Moim ulubionym słowiańskim podaniem jest: Powstanie świata. Dziwne jest, że jest on tak rzadki w naszej kulturze. Koncept twórczy ziemi opiera się o podstęp jednego z boga. Jest to dla mnie innowacja. Podoba mi się również to, że ludzie w wiekach chrześcijaństwa przerobili to podanie w oparciu o Biblię i nową religię. W oparciu o "Szeptuchę" Katarzyny Miszczuk sądzę, że to podanie mógłbym przerabiać w oryginalnej wersji na polskim, co byłoby ciekawym doświadczeniem.
Pozdrawiam i do usłyszenia.
- Ulubiona polska legenda? Zdecydowanie "Pan Twardowski". Można by rzecz, ze można go uzanać za polski archetyp takiego niegrzecznego chłopca. Nawet diabła oszuka. ;) Bardzo podoba mi się jej unowocześniona wersja - film TWARDOWSKY Tomasza Bagińskiego. Idealnie zobrazował charakter Pana Twardowskiego :)
- Moim ulubionom polską legendą jest legenda o strzydze mieszkającej w kościele. Bardzo lubię te legendę ponieważ uwielbiam wszelkiego rodzaju historie o potworach i demonach.
- Uuuuwielbiam legende o Popielu ktorego zjadly myszy:) myszki niby takie niepozorne, a jednak;-) powiewa nutka grozy ale za to jest sprawidliwa:)
- Moja ukochana legenda, opowiada o kobiecie wiernej swemu ludowi, dbającej o niego i kochającej go ponad wszystko, a mówię oczywiście o "Wandzie co nie chciała Niemca" <3. Kto nie zna tej pięknej legendy o córce króla Kraka niech szybko nadrabia zaległości, bo jest to jedna z tych najcudowniejszych, polskich legend jakie znam :) Jest pełna miłości i poświęcenia, a wszystko to jest przyprawione odrobiną strachu i smutkiem spowodowanym czarnymi chmurami śmierci.
- Nie muszę szukać daleko, bo moje miasto, Sandomierz, może zaciekawić kilkoma legendami. Największym sentymentem darzę legendę o Halinie Krępiance. Z rąk Tatarów zginął jej ojciec oraz mąż. Podczas trzeciego najazdu, gdy już było wiadomo, że mieszkańcom nie uda się oprzeć dzikim najeźdźcom, dzielna Halina postanowiła wciąż sprawy w swoje ręce. Nocą udała się do chana, powiedziała, że została zhańbiona przez wójta Witkona i w ramach zemsty pomoże Tatarom zdobyć miasto, wprowadzając wojska tajnymi podziemnymi korytarzami. Chan z radością przyjął jej pomoc, a gdy już weszli do podziemi, Halina wypuściła przez okienko białego gołębia, co było sygnałem dla Sandomierzan, aby zasypali lochy. Kobieta poświęciła życie, aby uratować miasto.
Choć moje wykształcenie wskazywałoby, że powinnam być poważna panią prokurator albo zajmującą ciepłą posadkę urzędniczką, zdarzyło mi się pracować jako przewodnik na Podziemnej Trasie Turystycznej. Codziennie opowiadałam o Halinie, jej poświęceniu i odwadze, i naprawdę lubiłam tę pracę. Legenda ta kojarzy mi się z bardzo fajnym okresem w życiu, tysiącem pokonywanych na Trasie schodów i świetnymi ludźmi, których tam poznałam :) Stąd mój wybór :)
Przy okazji zapraszam do Sandomierza :)
- Jedną z polskich legend, która zapadła mi w pamięci związana jest z królową Jadwigą. Według tej legendy królowa Jadwiga przechodząc  ze swoim orszakiem obok budowanego kościoła Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Krakowie, zwanego także kościołem na Piasku, zauważyła smutnego robotnika. Spytała go o powód, a on odpowiedział jej, ze ma chorą żonę i nie stać go na cyrulika, czyli osobę zajmująca się m.in. wyrywaniem zębów czy leczeniem lekkich chorób. Królowa Jadwiga zaoferowała swoja pomoc. Oparła swoja stopę o kamień i odpięła złotą klamrę od swojego bucika i podarowała ją robotnikowi. Gdy królowa odeszła robotnicy spostrzegli odcisk jej stopy na kamieniu. Budowlańcy obkuli go i wyryli na nim datę -1390r. Kamień ten został przez nich w murowany w ścianę kościoła i do dziś może być podziwiany przez ludzi z całego świata.
- Moją ulubioną legendą jest właśnie ta o kwiecie paproci. I nie wiem dlaczego. Być może dlatego, że zawsze pociągało mnie piękno zieleni natury albo dlatego, że uwielbiam wszelkie dobre w swej naturze niestworzone rzeczy, albo może z powodu nastoletniej fascynacji Sobótką? Jakby nie było, moje przywiązanie do tego legendarnego kwiatu jest tak silne, że do tej pory zdarza mi się go szukać wśród gęstwin paproci lub w domowych doniczkach (pomimo tych jakże dostojnych 27 lat ;)
- Pamiętam ,że jako mała dziewczynka bardzo polubiłam legendę o pannie na niedźwiedziu. O ile mnie pamięć nie myli  dotyczyła ona jednego z herbów szlacheckich. Opowiadała ona historię rodzeństwa -brata i siostry. Po śmierci władcy państwo przeszło w ręce syna ,który zobowiązany był dopilnować aby jego siostra wyszła za mąż co wiązało się z wydaniem znacznej sumy na posag dla królewny .Łatwo się domyślić ,że brat nie chciał dzielić się pieniędzmi więc za namową doradcy młody król wtrącił królewnę do jaskini wydając ją tym samym niedźwiedziowi na pożarcie. Jak głosi legenda dzięki modlitwie dziewczynie udało się oswoić  niedzwiedzia i wrócić na jego grzbiecie do zamku. Oczywiście jako dobra siostra wybaczyła bratu a ten oddał to co jej się należało .Królewna wyszła szczęśliwie za mąż i miała wielu synów. Kilku z nich osiedliło się w Polsce i aby upamiętnić swoją matkę umieścili na swym herbie pannę na niedźwiedziu  Trochę strasznie, trochę dziwnie ale ważne ,że zwyciężyło dobro :)
- Dla mnie ulubioną legendą jest ta o warszawskiej syrence. Dlaczego? Zawsze kochałam magię a syreny były dla mnie po prostu niesamowite. Były jak ideał piękna czy kobiety. Poza tym jestem wielką romantyczką i marzycielka więc która taka nie chciałaby zostać taką syrenka z pięknym rybakiem u boku?
- Jak zawsze mnie zachęciłaś :))))
- Moją ulubioną legendą jako, że pochodzę ze śląska jest Legenda o skarbniku, który pomagał biednemu chłopcu w pracy aby ten mógł dostać ją na stałe :) Legenda ta mówi aby być w życiu uczciwym a szczęście nigdy nas nie opuści. Uwielbiam książki Pani Katarzyny i jak udałoby mi się ją wygrać byłabym bardzo szczęśliwa :) Trzymam kciuki.Pozdrawiam
- Uwielbiam powieści Miszczuk, ale coś czuję, że ta wyląduje na szczycie mojej listy jej powieści. :)
Od zawsze fascynowała mnie pewna stara książka stojąca w moim domu, już kiedy byłam mała, była podniszczona i prawie się rozlatywała. Mama, co jakiś czas wieczorem brała ją z półki i czytałam mi bajki w niej zawarte. Pierwszą z nich, taką którą najlepiej pamiętam, jest ""Sobotnia góra". Opowieść matmę i jej trzech synach. Kiedy kobieta zachorowała, miejscowa znachorka powiedziała, że jedyną dla niej nadzieją jest żywa woda. Na podążających czeka jednak wiele niebezpieczeństw, wystarczy zboczyć jedynie o krok z drogi i już zamienia się w kamień. W podróż wysłano najpierw najsilniejszego z synów rycerza, ale on nie wrócił, później najinteligentniejszego, plebana, później zaś ostatniego z synów, najbardziej niepozornego. Wytrwały chłopak nie zważał na opowieści spotykanych ludzi, na ich próby odwrócenia go od ścieżki, wciąż podążał ku szczytowi góry i dokonał tego. Historia ta zawsze motywowała mnie do działania, nie ważne, ile kłód rzucą mi pod nogi, ile osób nie będzie we mnie wierzyć, ja dam radę. :) Do dziś to sobie powtarzam.

Pozdrawiam.
- Dzieciństwo spędziłam z babcią, staruszką wiekową od zawsze:) Babcia była dla mnie uosobieniem wiedzy o ziołach, historii i chodzącym zbiorem baśni i bajek. Uwielbiałam, kiedy opowiadała mi historie o królewnach i smokach, o zmarłych, którzy budzą się i wymierzają sprawiedliwość po śmierci (tak, tak, babcia się nie szczypała, że wnuczę za młode na takie straszności). Moją najulubieńszą baśnią była ta o żywej wodzie. Podobała mi się do tego stopnia, że wymuszałam jej opowiadanie po kilka razy na tydzień:) Kiedy byłam bardzo mała, starałam się zapamiętać wszystkie szczegóły, które mówiły o tym, jak poradzić sobie z dotarciem na sam szczyt góry i zdobyć wodę. Baśń dawała mi nadzieję, że jeśli babcia zachoruje, będę mogła ją uratować. Czasami planowałam zdobyć też kwiat paproci, tylko nie wiedziałam, jak ominąć to, że nie można dzielić się bogactwem. Pewnie dlatego jeszcze się po niego nie wybrałam;)
- Zdecydowanie muszę przeczytać tę książkę nawet jeśli nie uda mi się jej wygrać !
Moja ulubiona baśń lub legenda?
Pochodzę z małej, ale świetnie znanej wszystkim miejscowości Wieliczka, gdzie znajduje się odwiedzana przez cały świat słynna Kopalnia Soli. Lecz jak to wszystko się zaczęło? No właśnie tu cofamy się do króla Bolesława Wstydliwego, który panował na Wawelu. Król oczarowny księżniczką węgierską Kingą podarował jej pierścień. Pewnego dnia księżniczka wrzuciła go do jednego z szybu w Maramureszu, ponieważ chciała sprowadzić sól z Węgier do Polski. Zapłakana pobiegła do narzeczonego, mówiąc o swojej "przypadkowej" zgubie. Król natychmiast kazał zacząć kopać w miejscu wskazanym przez Kingę, czyli Wieliczce. Jakie było ich zaskoczenie kiedy przy znalezionym pierścionku zobaczyli bryłę soli, a następnie całe złoża. Tak właśnie św. Kinga sprowadziła drogocenną sól do Polski. :)
- Moją ulubioną legendą w dzieciństwie była ta o królu Popielu co go myszy zjadły. Dlaczego ta tak drastycznie się kończąca historia? Może dlatego, że złego i nieodpowiedzialnego króla spotyka zasłużona kara. Morał tej opowieści jest niezwykle jasny i czytelny, szczególnie dla małego dziecka. Na dodatek co staje się narzędziem sprawiedliwości? Myszki. Do tej pory mam słabość do małych gryzoni. :-)
- O, kolejna ciekawa książka na horyzoncie :)